Na Pik Lenina marsz...!

W piątek, 6 lipca, rozpoczynają na Lotnisku Ławica w Poznaniu swoją kolejną podróż.
Najpierw do Warszawy, dzień później do Moskwy. Kolejny etap to przelot do Bishkeku i w końcu do Osh. I przerwa w lataniu, by - także poprzez blisko dwutygodniową aklimatyzację - przygotować się na zdobycie Piku Lenina.
Na swoim koncie mają już m. in. zdobycie Elbrusa, czy szczytu Kazbek. Na rowerach przemierzyli Kaukaz, wyprawili się również w dzikie stepy i tajgę Mongolii.
Kazbek 5033m n.p.m. Gruzja 2011 r.- Tuż pod szczytem
Teraz wchodzą na wysokość 7134 m.n.p.m., tyle mierzy Pik Lenina, zwany szczytem Awicenny w Górach Zaałajskich w Pamirze na granicy Tadżykistanu i Kirgistanu. Alicja Szafraniec i Piotr Bucik z klubu Czogorii zaliczają "łatwiejsze" szczyty a my życzymy, aby były przyczynkiem do podboju korony ziemi - ośmiotysięczników!
Elbrus 5642m n.p.m. Rosja 2010- Długie i mozolne podejście na „siodło”.
- To nieprzypadkowy wybór. Wybraliśmy z Alicją właśnie tę górę, bo to idealny kompromis między marzeniami o naprawdę wysokich szczytach, a umiejętnościami jakie obecnie posiadamy. Góra nie jest trudna technicznie, co nie znaczy oczywiście, że na Pik Lenina może wejść każdy. Przyda się jakieś nawet niewielkie doświadczenie, o niezbędnym profesjonalnym sprzęcie nie wspominając – mówi Piotr Bucik, współorganizator wyprawy, której portal Aerogrupa.pl jest jednym ze sponsorów i partnerów.
Elbrus 5642m n.p.m. Rosja 2010- tuż pod szczytem.
Szczyt z punktu widzenia profesjonalistów nie jest szczególnie wymagający, zwłaszcza latem. Należy jednak mierzyć siły na zamiary i przewidywać istniejące zagrożenia - lawiny, liczne, stanowiące nierzadko niespodziankę zdradzieckie szczeliny czy (normalne w górach, zwłaszcza tak wysokich) zmienne warunki atmosferyczne. Masyw zdobywany przez naszych Przyjaciół znacznie góruje nad innymi, a to idealny przyczynek do złośliwości, niestabilności i zmienności pogody.
Kazbek 5033m n.p.m. Gruzja 2011 r.- Ostatnia noc na wysokości 4500m n.p.m., przygotowania do próby zdobycia szczytu, godzina 5 rano.
- Fizycznie i sprzętowo jesteśmy przygotowani, nawet na najtrudniejsze warunki. Nie powinna nas zaskoczyć nawet temperatura do minus 40°C – ocenia Piotr.
Kazbek 5033m n.p.m. Gruzja 2011 r.- Kilka godzin później, do szczytu zostało 300m wysokości, ostatni odcinek to już nachylenie do 60%- czysta zabawa!
Nie bez znaczenia jest fakt, że wyprawa została zakwalifikowana do projektu badawczego prowadzonego przez Uniwersytet Medyczny w Poznaniu i poznańską Akademię Wychowania Fizycznego.
Kazbek 5033m n.p.m. Gruzja 2011 r.- ostatni najciekawszy odcinek podejścia.
- Tym samym nasza wyprawa nabrała charakteru naukowego. Będą przeprowadzane na nas badania związane z uwarunkowaniami genetycznymi podatności na wystąpienie choroby wysokościowej. Projekt badawczy obejmuje wiele innych wypraw górskich, takich jak zdobycie Mount Everest, Cho Oyu oraz wiele innych gór, w tym - co nas bardzo cieszy - nasze wejście na Górę Pik Lenina – mówi Alicja Szafraniec, współorganizatorka wyprawy, absolwentka Politechniki Poznańskiej.
Piotr Bucik i przyjaciele z Klubu Czogorii Kazbek "odwiedzili" blisko równo rok temu. Wcześniej zdobyli Elbrus i to właśnie ten szczyt, w ocenie naszych rozmówców, był trudniejszy - chociażby ze względu na jego wysokość mimo, że Kazbek jest tylko 600 metrów niższy. - Elbrus to typowy "kopiec kreta", Kazbek ma łagodniejszy kształt. Na szczycie Elbrusa byliśmy tylko 5 minut z powodu fatalnej aklimatyzacji. Weszliśmy dosłownie na czworaka, z wielkim bólem głowy. Zeszliśmy na dół niezwykle szybko. Kazbek jest bardziej strzelisty, jest wiecej stromizn i dużo szczelin, ale to jest jeszcze w granicach pewnego bezpieczenstwa i przyjemności. Tylko jedna osoba nie weszła ponieważ źle się czuła - opowiada Piotr Bucik, który w tamtą wyprawę udał się w większej grupie. Tym razem wyprawa liczy tylko dwie osoby.
Kazbek 5033m n.p.m. Gruzja 2011 r.- szczyt!!
Życzymy powodzenia! W miarę możliwości (łączność z resztą świata) będziemy przekazywać informacje z wyprawy - na pewno poinformujemy, gdy wyprawa zakończy się sukcesem. Po powrocie do Polski Alicja i Piotr zrelacjonują wyjazd na łamach naszego portalu. Także z "lotniczego punktu widzenia".
KOMENTARZE
Moj narzeczony tam zginął, więc nie ma łatwych gór!
Bardzo fajne fotki :)
Widać że mega profesjonaliści. Brawa za aspiracje i pasje!